Zasiedzenie ruchomości samochodu
Wyobraź sobie taką sytuację. Od lat w Twojej stodole albo garażu stoi pojazd. Może to stary Ursus, który „pamięta jeszcze czasy PRL-u”, albo przyczepa, którą Twój dziadek kupił od sąsiada za przysłowiową flaszkę i uścisk dłoni. Służy Ci wiernie, naprawiasz go, dbasz o niego jak o własne dziecko. Jest tylko jeden problem.
Nie masz na to żadnych papierów.
A może dokumenty zaginęły podczas przeprowadzki dziesięć lat temu? Albo kupiłeś auto, ale umowa gdzieś przepadła i urzędnik w wydziale komunikacji rozkłada ręce, bo brakuje ciągłości umów? Czujesz ten ścisk w żołądku na samą myśl o kontroli drogowej albo konieczności sprzedaży maszyny?
Wiem, co czujesz. W mojej kancelarii często spotykam ludzi, którzy są uczciwymi posiadaczami, ale przez biurokrację lub błędy z przeszłości są w prawnej „czarnej dziurze”. Chcą po prostu załatwić sprawę spokojnie i uczciwie, żeby w końcu spać spokojnie.
Dobra wiadomość jest taka, że prawo przewiduje wyjście z tej sytuacji. Nazywa się to zasiedzenie ruchomości. Pozwól, że jako Twój przewodnik po tych przepisach, wyjaśnię Ci krok po kroku, jak to wygląda w praktyce – bez zbędnego prawniczego bełkotu 🙂
Zasiedzenie ruchomości – tylko 3 lata, ale w Dobrej Wierze
Zacznijmy od konkretów. Kiedy moi Klienci słyszą o zasiedzeniu, zazwyczaj kojarzą to z nieruchomościami (działkami, domami), gdzie trzeba czekać 20 albo nawet 30 lat. To szmat czasu.
W przypadku rzeczy ruchomych – a taką rzeczą jest samochód, motocykl czy maszyna rolnicza – ten czas jest znacznie krótszy. Zgodnie z art 174 kc, wystarczą zaledwie 3 lata nieprzerwanego posiadania.
Brzmi świetnie, prawda? Ale jest pewien haczyk. I to spory. Musisz wiedzieć, że kluczowym elementem, bez którego sąd oddali Twój wniosek, jest dobra wiara.
Co to znaczy w języku ludzi, a nie prawników? Dobra wiara oznacza, że przez cały ten czas byłeś święcie przekonany, że jesteś właścicielem, i – co najważniejsze – to Twoje przekonanie było usprawiedliwione okolicznościami.
Często tłumaczę to na przykładzie: Jeśli kupiłeś auto, zapłaciłeś, dostałeś kluczyki i dokumenty, ale okazało się, że sprzedawca sfałszował podpis poprzedniego właściciela (o czym nie wiedziałeś!), to jesteś w dobrej wierze. Ale jeśli kupiłeś traktor „bez papierów” od nieznajomego za połowę ceny rynkowej w środku nocy… cóż, żaden sąd nie uwierzy, że myślałeś, iż wszystko jest legalne.
Zasiedzenie samochodu, ciągnika lub przyczepy – czy to możliwe?
Wielu rolników i kolekcjonerów aut zabytkowych zadaje mi pytanie o zasiedzenie samochodu, ciągnika lub przyczepy – czy to możliwe? Odpowiedź brzmi: tak, jest to jak najbardziej możliwe i w mojej praktyce udało nam się „wyprostować papiery” dla wielu takich pojazdów.
Opowiem Ci historię jednego z moich Klientów, pana Stanisława (imię zmienione). Pan Stanisław odziedziczył gospodarstwo po ojcu. W szopie stała przyczepa rolnicza. Ojciec kupił ją 15 lat temu od sąsiada, ale umowa – spisana na kartce z zeszytu – gdzieś zaginęła. Sąsiad już nie żył, jego spadkobiercy nie chcieli robić problemów, ale też nie mieli żadnych dokumentów tej przyczepy.
Pan Stanisław chciał zarejestrować przyczepę, żeby legalnie wyjeżdżać na drogę publiczną. W urzędzie odbił się od ściany. „Nie ma ciągłości umów, nie ma rejestracji” – usłyszał.
Wtedy trafił do mnie. Byliśmy w stanie wykazać przed sądem, że:
- Pan Stanisław (a wcześniej jego ojciec) władał przyczepą jak właściciel (samoistne posiadanie).
- Trwało to dłużej niż 3 lata.
- W momencie objęcia w posiadanie działali w dobrej wierze (byli przekonani, że transakcja z sąsiadem skutecznie przeniosła własność).
Sąd stwierdził nabycie własności przez zasiedzenie. Z takim postanowieniem sądu, wydział komunikacji nie mógł już robić problemów. Sprawa została domknięta od A do Z.
Problem „czarnych blach” i maszyn rolniczych bez dokumentów
Szczególnie często trafiają do mnie sprawy dotyczące tzw. „czarnych blach” lub maszyn rolniczych, które krążą po wsiach od lat bez przerejestrowania. Zasiedzenie przyczepy bez papierów to temat rzeka.
Musisz jednak uważać. Jeśli wiesz, że nie masz dokumentów, bo po prostu ich nie wziąłeś od sprzedawcy, sąd może uznać, że nie dochowałeś należytej staranności. W prawie polskim, jeśli mogłeś się łatwo dowiedzieć, że sprzedawca nie jest właścicielem (np. prosząc o dowód rejestracyjny, którego on nie miał), to niestety działasz w złej wierze.
A przy ruchomościach – i to muszę podkreślić z całą stanowczością – zła wiara wyklucza zasiedzenie. Nawet po 50 latach posiadania. To zasadnicza różnica w porównaniu do nieruchomości.
Dlatego każda sprawa wymaga indywidualnej analizy. Czasami, zamiast o zasiedzenie, walczymy o ustalenie prawa własności w inny sposób. Ale jeśli faktycznie byłeś przekonany, że jesteś właścicielem, a błąd w „papierach” wyszedł na jaw dopiero po latach – art 174 kc jest Twoją deską ratunku.
Procedura sądowa stwierdzenia nabycia własności ruchomości
Boisz się sądu? Rozumiem to. Większość ludzi woli unikać sędziów i prawników. Ale w sprawach o zasiedzenie, postępowanie jest zazwyczaj nieprocesowe. Co to oznacza dla Ciebie?
Jest mniej „walki”, a więcej formalności. Nie pozywasz nikogo (chyba że ktoś kwestionuje Twoją własność). Składasz wniosek, w którym opisujesz historię pojazdu. My jako Twoi pełnomocnicy powołujemy świadków – może to być sąsiad, który widział, jak remontujesz auto, albo mechanik.
Celem jest przekonanie sądu, że traktowałeś ten samochód jak swój i nikt Ci w tym nie przeszkadzał przez co najmniej 3 lata. Jeśli sąd przychyli się do wniosku, wydaje postanowienie, które zastępuje wszelkie zaginione umowy. To jest ten moment, w którym moi Klienci oddychają z ulgą.
Pamiętaj, nie musisz znać się na paragrafach. Od tego jestem ja. Twoim zadaniem jest tylko opowiedzieć mi swoją historię – szczerze, jak na spowiedzi. Ja zajmę się resztą, abyś Ty mógł cieszyć się swoją własnością bez strachu, że ktoś Ci ją odbierze.
Jeśli masz w garażu pojazd z niejasną sytuacją prawną i chcesz w końcu zrobić z tym porządek, jestem tu, by Ci pomóc. Razem przeanalizujemy, czy w Twoim przypadku zasiedzenie jest możliwe i jak najszybciej, i najbezpieczniej doprowadzić sprawę do szczęśliwego finału.